Guru
W samym słowie „guru” nie ma żadnego mistycyzmu, nie musi ono oznaczać kogoś mieszkającego w aśramie, kto samą swoją obecnością promieniuje światłem wiedzy, choć także w stosunku do takich osób jest ono używane. Guru to po prostu nauczyciel – nie tylko jogi. Etymologicznie „guru” znaczy „ten, który rozprasza mrok”, a więc dzieli się z nami: wiedzą, doświadczeniem i swoim rozumieniem świata. W Sanskrycie przymiotnik „guru” znaczy także „ciężki”, a zatem guru to nie ktoś taki, kogo wiedza jest powierzchowna i niepoparta własnym doświadczeniem, lecz taki, kogo wiedza ma odpowiednią wagę. Guru oświetla nam po prostu drogę, którą sam przeszedł lub sama przeszła, bo – choć joga rodziła się w kulturze mocno patriarchalnej – znane są także kobiety, które taką rolę odrywały i odgrywają.
Prawdziwy guru nie indoktrynuje, nie narzuca swoich poglądów, nie wymusza podległości, nie wykorzystuje w jakikolwiek sposób zaufania ucznia, choć bez wątpienia w historii i teraźniejszości można znaleźć przykłady nadużyć nauczycieli w stosunku do uczniów. Prawdziwy guru najpewniej zresztą za guru się nie uważa. Po prostu odpowiada na pytania według swojej najlepszej wiedzy, ułatwia, pomaga, inspiruje. Aby korzystać z nauk guru, uczeń powinien wykazać chęć, otwartość i zaangażowanie, ale nie może zawiesić krytycznego myślenia. Zgodnie z tradycją nasz umysł ma być otwarty na nauki guru, ale nasz intelekt (buddhi) ciągle zachowuje autonomię do zadawania pytań, kwestionowania, poszukiwania własnych odpowiedzi. W końcu guru kreśli nam tylko mapę do celu, a mapa to nie to samo co teren, który opisuje. To, że guru oświetla nam drogę to wielki dar, ale to my sami nią idziemy. Guru nie zdejmuje z nas odpowiedzialności za własne wybory. To nasza droga i wcale nie jest powiedziane, że będzie biegła tak samo, jak w przypadku naszego nauczyciela.