Joga jest praktyką

Joga jest praktyką wykraczająca poza fizyczne ćwiczenia na elastyczność i siłę. To prawda, że po pewnym czasie można dzięki jodze powiększyć zakres ruchów oraz uelastycznić i wzmocnić ciało (nie ma w tym oczywiście nic nagannego, wręcz odwrotnie), ale praktyka to coś więcej. Sam słowo „praktyka” wydaje się zawierać w sobie postulat regularności, zaangażowania, stałości pewnych codziennych wyborów. Co to zatem znaczy, że ktoś praktykuje jogę? Aby tak naprawdę zrozumieć, co taka osoba ma na myśli, trzeba pewnie poznać ją bliżej, zapytać, co rozumie przez swoją jogę i czego w niej szuka.

Ciekawym określeniem na praktykę jogi jest słowo anuṣṭhāna. Jego przekład nie należy do najprostszych. Pierwsza część (anu) sugeruje podążanie za czymś. Natomiast sṭhāna dosłownie znaczy miejsce lub bycie osiadłym w jakimś miejscu. A więc w słowie anuṣṭhāna kryje się dążenie do osiągnięcia jakiegoś celu lub mocnego osadzenia się w jakimś miejscu. Nie chodzi w nim więc o to, że joga oznacza wykonywanie pozycji, które mają coś pokazać lub udowodnić, lecz staje się drogą, która ma nas dokądś doprowadzić.

Według Paula Harveya, jego nauczyciel, Desikachar, twierdził, że anuṣṭhāna jest zawansowaną fazą w procesie uczenia się jogi. Na początku trzeba mieć szczęście, żeby z jogą się spotkać i relację tę kontynuować. Następnie potrzebna jest pewna otwartość, dzięki której można mocniej uchwycić jogiczne nauki. Kolejną fazą jest pełna koncentracja na uczeniu się jogi, po której następuje etap pogłębionej refleksji. Dla Desikachara anuṣṭhāna była tym etapem, na którym wiedza zostaje w pełni zinternalizowana tak, abyśmy mogli żyć zgodnie z zasadami jogi. Oczywiście, poprzez jogę Desikachar rozumiał jej osiem członów, a nie tylko same fizyczne pozycje.

Takie rozumienia słowa anuṣṭhāna nawiązuje bezpośrednio do klasycznej jogi Patañjalego. W Yogasūtrach możemy przeczytać, że praktyka ośmiu członów jogi (czyli yoga-aṅga-anuṣṭhāna) prowadzi do oczyszczenia i w konsekwencji do pojawienia się wiedzy, która przeradza się w penetrującą percepcję rzeczywistości (vivekakhyāti) (YS 2.28). Dzięki temu zaczynamy rozumieć różnicę między tym, co ważne i niezmienne, a nietrwałym światem zewnętrznym i ulotnym uniwersum naszym myśli. Tak rozumiana praktyka jogi to rodzaj drogi, podczas której układamy sobie relacje ze światem (zasady etyczne – yamy) i samym sobą (zasady postępowania – niyamy), praktykujemy āsany oraz prāṇāyāmę, by następnie poprzez kontrolę zmysłów (pratyāhāra) skupić uwagę w jednym punkcie (dhāraṇā) i medytować (dhyāna) aż do osiągniecia stanu głębokiej medytacyjnie absorbcji (samādhi). W trakcie takiej praktyki pojawia się właśnie vivekakhyāti. A zatem anuṣṭhāna jest po prostu dla Patañjalego pogłębioną i w pełni uwewnętrznioną praktyką jego ośmioczłonowej teorii jogi, która prowadzi do ostatecznego wyzwolenia się z przyrodzonej nam  ignorancji i wynikającego z niej cierpienia.

Także dzisiaj można spotkać się z podobnym rozumieniem praktyki jogi – nawet jeśli nie nawiązuje ono bezpośrednio do terminologii Patañjalego. Choć dla wielu współczesnych joginów strona fizyczna ma istotne znaczenie, ich praktyka wykracza często daleko poza same asany. W takich przypadkach joga staje się czymś w rodzaju stylu życia, który wpływa bezpośrednio na kontakty ze światem i innymi ludźmi oraz życiowe wybory takie, jak np. rodzaj diety, poglądy na sprawy społeczne, zaangażowanie w bezinteresowną pracę na rzecz innych, troska o środowisko naturalne, itp. Dla takich osób praktyka oznacza po prostu wcielanie w życie teorii jogi – czyli to, czym właśnie jest anuṣṭhāna właśnie.